wtorek, 3 lipca 2012

Viva LV!

Wszystkich naszych fanów zapewniamy, że żyjemy i że wycieczka odbywa się zaplanowanym trybem. Krótka przerwa w nadawaniu związana była z morderczym rajdem po Dolinie Śmierci, pościgiem policyjnym za nami, zachwytem nad Największym Termometrem Świata, a także atakiem niedźwiedzia.

No ale to wszystko już za nami, czas więc na wspominki z Las Vegas, najpiękniejszego miejsca, jakie widziałem w ostatnim czasie, a konkretnie w życiu. Nie wierzcie w opowieści o vegasowkim kiczu, szmirze i tandecie. Przy całej swojej specyfice miasto to potrafi na swój przewrotny sposób zachwycić, dostarczając strawy umysłowej zarówno prymitywom, jak i światłym umysłom.

Gdyby nie bohaterka mojego poprzedniego posta - temperatura - Vegas byłoby rajem na ziemi.

P.S. Jeśli kiedyś będziecie w okolicy, wpadnijcie też do Goodsprings - miasteczka znanego z Fallouta: New Vegas, gdzie możecie zwiedzić autentyczne lokacje i spotkać prawdziwe postacie z tej gierki. Fotodowodami w tym zakresie dysponuje Watson.

Hotel Excalibur,  w którym mieszkaliśmy
- odtworzona w najdrobniejszych historycznych
szczegółach siedziba króla Artura
Cały świat na wyciągnięcie ręki - Egipt...

...Nowy Jork...
...starożytny Rzym...
...Wenecja (zdjęcie wykonane na II piętrze o 2.00 w nocy, jakby kto pytał)
Najmłodszych Vegas zaprasza na show piracki!
...a fanów Linuxa do zabawy w hackerów.

3 komentarze:

  1. I Marylin... w parach stoją

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu Dro!!! Elvisow i Marlinow ledwo co bylo, a ich urok gasl przy uroku miasta, w ktorym przelewaly sie meskie grupki zywcem w stylu Kac Vegas, otyle nastolatki w klapkach, cale rodziny z niemowlakami, na tle tanczacych mlodocianych prostytutek, swiecacych posladkami w brokatach. Cudo.

    OdpowiedzUsuń